poniedziałek, 30 lipca 2012

Ale czy to ma sens?


Witajcie ponownie. Okres wakacyjno-urlopowy lekko mnie rozleniwił. Wiem, że to żadne tłumaczenie, zatem z góry przepraszam i od razu przechodzę do sedna sprawy. Piłkarski sezon jest już w blokach startowych. Niektórzy wyrwali się przed szereg i rozpoczęli rozgrywki w eliminacjach LM i LE. Na najlepszych przyjdzie nam jednak jeszcze troszkę poczekać.
Zastanawiałem się kilka dni temu nad sensem istnienia Turnieju Piłki Nożnej na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Zgodnie z ideą igrzysk najważniejszy jest już sam udział. Nie będę tego negował, nawet mi nie wypada, bo nie chce obrażać sportowców, którzy przez te cztery lata przygotowują się do tej imprezy i czekają na nią jak na mannę z nieba.  Czy tak samo jest z piłkarzami? Nie sądzę.
Przyjemność oglądania futbolu na największej sportowej imprezie świata mamy od 1900 roku. Przez te 112 lat, mieliśmy piękne chwile: pierwszą w 1972 roku w Monachium (złoto), drugą w 1976 roku w Montrealu (srebro), wreszcie trzecią w 1992 roku w Barcelonie (srebro). Nie będę udawał, serce rosło, oglądając wspaniałą grę Kowalczyka, Juskowiaka, Wałdocha i wielu innych, ale od ostatniego sukcesu minęło już 20 lat. Przez ten czas trochę inaczej zacząłem patrzeć na ten sport. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat piłka nożna przeszła sporą ewolucje, futbolowy świat ma mocno napięty grafik – Mistrzostwa Świata, Mistrzostwa Europy, Liga Mistrzów, Liga Europejska, Eliminacje Mistrzostw Świata, Eliminacje Mistrzostw Europy, Ligi krajowe, Puchary krajowe. O czymś zapomniałem? Oczywiście, że tak. Są jeszcze: Azjatycka Liga Mistrzów, Złoty Puchar CONCACAF…… . Imprezy, gdzie futbol i piłkarze są głównymi aktorami większych lub mniejszych spektaklów, a czasem zwykłych (mówiąc żargonem) „klepanin”. Nie istotne. Właśnie to jest ta kwintesencja. Piłka nożna na igrzyskach Olimpijskich to tylko jedna z 26 konkurencji sportowych, bo w tych kategoriach należy ją rozpatrywać.  Dla mnie piąte koło u wozu.
Hiszpania w składzie m.in. z mistrzami Europy Jordi Albą i Juanem Matą przegrywa dwa pierwsze mecze po 0-1 z Japonia i Hondurasem i odpada z turnieju.
Walia, Anglia i Szkocja – jedne z najstarszych federacji piłkarskich na świecie, grają w jakimś sztucznym tworze.
Co to się porobiło?

Kocham futbol, ale tego wszystkiego po prostu nie kupuję…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz