piątek, 10 sierpnia 2012

Czekając na sukces


 Nie jestem malkontentem i chciałbym powiedzieć, że już nigdy więcej nie napiszę nic negatywnego na temat polskiej piłki klubowej. No właśnie… chciałbym powiedzieć.

 Siedząc przy piątkowej popołudniowej kawce i przeglądając tabelę medalową Olimpiady w Londynie, (choć do futbolu ma się jak piernik do wiatraka) zastanawiałem się nad ostatnimi sukcesami polskich klubów na europejskiej arenie. Nie wymyśliłem nic. Nie będę w tym momencie analizował dlaczego tak się dzieje, bo jest to temat przynajmniej na pracę magisterską.
Niektórzy mogą mi zarzucić, że sukcesami były np.: awans Legii Warszawa do ćwierćfinału Ligi Mistrzów w sezonie 1995/96, albo pamiętne mecze Widzewa Łódź z Borussią Dortmund, późniejszym triumfatorem Ligi Mistrzów sezonu 1996/97. Była też cudowna bramka Marka Citki w meczu z Atletico Madryt. Ok. Racja. Były to może sukcesy na miarę naszych możliwości. Ale od tamtej pory minęło już 16 lat.
Co mamy dziś?
Stoimy w miejscu – powiedzą optymiści, cofnęliśmy się wstecz – powiedzą pesymiści. Jedno jest pewne. Polska piłka klubowa wygląda jak ta murawa na Łazienkowskiej, ze wspomnianego meczu 1/4 finału LM pomiędzy Legią a Panathinaikosem. Kto oglądał, na pewno pamięta.
Można szukać wymówek, można szukać różnych usprawiedliwień, ale w futbolu liczą się głównie wyniki, a te prezentują się następująco:
Wisła Kraków - Valarenga Oslo 0:0, karne 3:4 (II runda Pucharu UEFA, 2003 rok)
Dynamo Tbilisi - Wisła Kraków 2:1 (I runda Pucharu UEFA, 2004 rok)
Terek Grozny - Lech Poznań 1:0 i 1:0 (II runda eliminacji Pucharu UEFA, 2004 rok)
Levadia Tallin - Wisła Kraków 1:0 (II runda eliminacji Ligi Mistrzów, 2009 rok)
Karabach Agdam - Wisła Kraków 3:2 (IV runda eliminacji Ligi Europejskiej, 2010 rok)
Irtysz Pawłodar - Jagiellonia Białystok 2:0 (I runda wstępna eliminacji Ligi Europejskiej 07.07.2011 rok)
Ruch Chorzów – Victoria Pilzno 0:2 i 0:5 (III runda eliminacji Ligi Europejskiej, 2012 rok)
Mało?
Zapraszam na mały deser filmowy:
 


Kiedy los połączył w IV rundzie eliminacji Ligi Europy Legię Warszawa i Rosenborg Trondheim, na popularnych forach natrafiłem na huraoptymistyczne opinie. Najczęściej pisano: „Ufffff, mamy szczęście”, „Lepiej nie można było trafić”. Ale to samo mówiła Wisła po losowaniu w 2003 roku. Dla przypomnienia powiem, że Rosenborg 8 razy z rzędu wystąpił w Lidze Mistrzów. 
O Śląsku nic nie napiszę… Powodzenia.

5 komentarzy:

  1. http://www.adamduda.pl/2012/08/09/sport/

    OdpowiedzUsuń
  2. innymi słowy- cały problem z polskim futbolem jak i sportem jest taki- że nie graja w piłkę najzdolniejsza młodzież i nie trenują piłkarzy najbardziej łebscy trenerzy (finansowanie sportu w PL jest chore, biorąc pod uwagę ile zarabiają piłkarze w polskich klubach i za co?).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy dzięki zwiększonym zarobkom piłkarz będzie lepiej grał? Nie. Bedzie grał tak jak potrafi. Szkoda,że pieniądze są często jedynym miernikiem sukcesu dla młodych graczy. Ale to jest chyba nieuniknione.
      Czy budowa orlików coś dała? Tak. Wynajmują je firmy dla swoich pracowników.
      Bez popularyzacji piłki nożnej wśród rodziców i ich już nawet kilkuletnich dzieci, nic z tego nie będzie. Sport rekreacyjny jest preludium do sportu zawodowego. U nas tego nie ma. U nas dalej można spotkać tabliczki: Nie deptać trawy! Piłka nożna w obecnych czasach to już przemysł. My jesteśmy dalej małym zakładem pracy.

      Usuń
  3. Generalnie to polski sport kompromituje się od kilkunastu lat, a rok 2012 jest, z tych wszystkich lat, rokiem najgorszym... Ale wystarczy porównać ile pieniędzy jest przeznaczane na wychowanie fizyczne najmłodszych, a ile na partie polityczne i mamy gotową odpowiedź dlaczego jesteśmy na poziomie sportowym Azerbejdżanu...

    OdpowiedzUsuń
  4. PROBLEM JEST W TYM ZE, NASI PIŁKARZE PODOBNIE JAK MY WOLA PIC PIWO ZAMIAST GRAC W PIŁKĘ. DLATEGO ZACZNIJMY WIĘCEJ GRAC A MNIEJ PIC :)
    POZDROWIENIA DLA "CUBE" -widzimy sie jutro w beczce.

    OdpowiedzUsuń