piątek, 29 czerwca 2012

Can't put on his vest, but when he does, he is the best

AD 180
AD 2012
 Germania podbita dwukrotnie...




















Włosi nie przegrali jeszcze z Niemcami na dużej imprezie i ta sytuacja się nie zmieni przynajmniej przez najbliższe 2 lata. Nie będę ukrywał, że kibicowałem Niemcom w tym meczu i spodziewałem się że „rozjadą” Włochy niczym walec drogowy. No i na oczekiwaniach się skończyło. Wszystkie boiskowe formacje Italii moim zdaniem zasłużyły na 5 +. Gianluigi Buffon – bezbłędny. Nie na darmo jest najlepszym bramkarzem w historii futbolu wg statystyków IFFHS. Defensywa Squadra Azzurra przypominała mi Testudo – legendarną formacje obronną legionów rzymskich, o którą rozbijały się ataki Niemców.
Pierwsza bramka - w większości zasługa Antonio Cassano. Na jednym metrze kwadratowym wkręcił w ziemie Hummelsa (ogólnie kiepski mecz) i Boatenga. Podręcznikowa akcja.  
Druga bramka - Balotelli klasa sama dla siebie. Jak mawiają Włosi: Chi non ha testa, abbia gambe (Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach) i Manuel Neuer mógł tylko wykonać w stronę lecącej piłki jakiś nieśmiały ruch ręką. No, ale Proszę Państwa, jeśli Lahm kryje napastnika w odległości 3 metrów…Bałem się tylko, że Mario po strzelonej bramce nie będzie umiał z powrotem założyć koszulki. Ale widać, że odrobił lekcję.
Cieszę się, że Włosi przestali grać nudną piłkę. Pojęcie Catenaccio, przynajmniej na jakiś czas usunęli ze swojego słownika, dzięki czemu ich mecze zyskały na atrakcyjności.
Szykuje się piękny finał, powtórka meczu z fazy grupowej. Wygra ten, kto wyciągnął więcej wniosków z tego remisowego meczu. Niezależnie od wyniku niedzielnego finału, życzę Balotellemu tej jednej bramki, która da mu tytuł samodzielnego króla strzelców i utwierdzi w przekonaniu, że to były jego mistrzostwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz