![]() |
| AD 180 |
![]() |
| AD 2012 |
Włosi nie przegrali jeszcze z Niemcami
na dużej imprezie i ta sytuacja się nie zmieni przynajmniej przez najbliższe 2
lata. Nie będę ukrywał, że kibicowałem Niemcom w tym meczu i spodziewałem się
że „rozjadą” Włochy niczym walec drogowy. No i na oczekiwaniach się skończyło. Wszystkie
boiskowe formacje Italii moim zdaniem zasłużyły na 5 +. Gianluigi Buffon – bezbłędny. Nie na darmo jest najlepszym
bramkarzem w historii futbolu wg statystyków IFFHS. Defensywa Squadra Azzurra przypominała mi Testudo –
legendarną formacje obronną legionów rzymskich, o którą rozbijały się ataki
Niemców.
Pierwsza bramka - w większości zasługa
Antonio Cassano. Na jednym metrze kwadratowym wkręcił w ziemie Hummelsa (ogólnie
kiepski mecz) i Boatenga. Podręcznikowa akcja.
Druga bramka -
Balotelli klasa sama dla siebie. Jak mawiają Włosi: Chi non ha testa, abbia gambe (Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach) i Manuel Neuer
mógł tylko wykonać w stronę lecącej piłki jakiś nieśmiały ruch ręką. No, ale Proszę
Państwa, jeśli Lahm kryje napastnika w odległości 3 metrów…Bałem się tylko, że Mario
po strzelonej bramce nie będzie umiał z powrotem założyć koszulki. Ale widać,
że odrobił lekcję.
Cieszę się, że
Włosi przestali grać nudną piłkę. Pojęcie Catenaccio, przynajmniej na jakiś
czas usunęli ze swojego słownika, dzięki czemu ich mecze zyskały na
atrakcyjności.
Szykuje się piękny finał,
powtórka meczu z fazy grupowej. Wygra ten, kto wyciągnął więcej wniosków z tego
remisowego meczu. Niezależnie od wyniku niedzielnego finału, życzę Balotellemu
tej jednej bramki, która da mu tytuł samodzielnego króla strzelców i utwierdzi
w przekonaniu, że to były jego mistrzostwa.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz